Diagnoza – Jest Pan chory. Ma Pan cukrzyce typu 2, ale na szczęście nie ma kwasicy ketonowej, więc nie musi Pan zostać w szpitalu. To zdanie śniło mi się wiele razy…
Czy nie mogłem wcześniej dowiedzieć się, że dojdzie do cukrzycy?????
Zastanawiamy się czasem jak wygląda naprawdę praca naszego organizmu w zakresie produkcji insuliny, wchłaniania glukozy, dlaczego te nasze pomiary glikemii bywają tak nieprzewidywalne i są okresy, kiedy mamy zupełnie niespodziewanie wysoki poziom glukozy a bywają tez takie, gdzie pomiar w normie jest dla nas zaskoczeniem, bo przecież jedzenie nie było aż tak dietetyczne…
Wyobraźmy sobie, że jedna mała kropelka insuliny obniża poziom glukozy o 30mg/dl. Przyjmuje się, że poziom insuliny na czczo (tak można to zbadać… i tak wiem, takich badań się raczej nie wykonuje…) powinien być jednocyfrowy. Norma jest szeroka, bo sięga ponad 20 jednostek. Jeśli przyjmiemy, że nasz organizm musi wyprodukować więcej insuliny, aby utrzymać poziom glukozy w normie to tutaj pojawia się pytanie. Czy to jest ten moment, w którym już wiemy, że jesteśmy np. w drodze do cukrzycy typu 2?
Co stanie się, jeśli dotrzemy do pewnej górnej granicy, ponad którą i tak nie dochodzi do poprawnego dostarczenia glukozy do komórek? Mamy do czynienia z produkcją insuliny w nadmiarze po to, aby wykonać podstawową dla naszego organizmu czynność polegającą na zaopatrzeniu komórek w glukozę. Bez glukozy nie ma życia, czyli jeśli ten proces jest niepoprawny, nasza waga jest duża to zaczynamy wkraczać w sytuację, kiedy komórki pozostają niezaopatrzone.
Warto tutaj pamiętać, że insulina jest hormonem regulującym metabolizm węglowodanów i białek. Jest hormonem anabolicznym, czyli wzrost jej poziomu ustawia jakby komórki w zaopatrzenie a nie oddawanie. Można stwierdzić, że wyższy poziom insuliny będzie wpływał na to, że nie panujemy nad wzrostem wagi i w tym okresie właściwie jedyne, co pamiętam to fakt, że zajadałem stres i dobre jedzonko było właściwie największą nagrodą, która mnie zadowalała. Pamiętam też, że wtedy jedzenie nakręcało jedzenie. Nie można natomiast powiedzieć, że ten nadmiar jedzenia przekładał się na podniesiony poziom energii a raczej na wysoki poziom „nie chce mi się, nie mam siły”. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli organizm musi produkować więcej insuliny i proces dostarczania glukozy jest upośledzony to komórki raczej nie dysponują zapasami, które umożliwiają takie wykorzystanie energii. Organizm rośnie, spożywane jedzenie nie wspiera odczucia energii i siły (po jedzeniu idziemy spać zamiast skakać). Jeśli rozwój takiej sytuacji wpływa blokująco na komunikację insuliny z komórkami to można przyjąć, że ta blokada jest coraz większa. Dochodzi do sytuacji, w której organizm uruchamia źródła energii zapasowej myśląc, że jest za mało glukozy, podczas gdy de facto jest jej za dużo, ale przewodnik i łącznik, jakim jest insulina ma kłopot z dodarciem w odpowiednie miejsce. Lawina, którą opisuję to różnica pomiędzy wysoką insuliną i glukozą jeszcze w normie lub lekko ponad a glukozą całkowicie poza normą. Patrząc na taki mechanizm zastanawiam się czy nie można stwierdzić, że cukrzyca typu 2 zaczyna się w momencie, kiedy nasz organizm produkuje coraz więcej insuliny, aby wykonać podstawowe czynności.
Myśląc w ten sposób wiem, że swoją cukrzycę zacząłem na ok. 7 lat przed zdiagnozowaniem. Oczywiście można powiedzieć, że cukrzyca to glukoza poza normą i kilka innych objawów, które mogą wpływać na uszkodzenie organów. Patrząc na to jak dochodzi do tego momentu droga do cukrzycy zaczyna się dużo wcześniej. Skupiając się na danych statystycznych o ilości Polaków mających problem z nietolerancję glukozy (wskazuje się na min. 17% dorosłej populacji) myślę, że w grupie ryzyka znajduje się 3krotnie więcej ludzi niż obecnie zdiagnozowanych.
Jeśli mechanizm rozwijający cukrzycę typu 2 polega na tym, co opisałem powyżej to naturalnie mechanizm zwalczania tej blokady powinien przebiegać odwrotnie. W takim toku rozumowania walka z cukrzycą powinna polegać na prowadzeniu do takiej sytuacji, w której organizm potrzebuje coraz mniej insuliny do poprawnego odżywienia komórek. Jeśli przez lata przed diagnozą moja waga rosła wzbogacając mój organizm o wewnątrzotrzewnową tkankę tłuszczową, która zmusiła trzustkę do wzmożonej pracy a ta i tak okazała się za mała to moje działanie powinno opierać się o system żywienia, który będzie działał dokładnie odwrotnie.
W tym momencie unikanie stymulacji trzustki przez unikanie węglowodanów zupełnie w ten proces się nie wpisuje, bo obniżenie poziomu glukozy w takiej sytuacji nie jest wynikiem poprawienia wrażliwości insulinowej. Można wyciągnąć wniosek, że takie obniżenie poziomu glukozy nie jest poprawą stanu chorego. Jako poprawę stanu chorego uważam lepszą reakcję organizmu na x wymienników węglowodanowych niż wcześniej. Utrzymanie glukozy w normie z pominięciem tego czynnika jest tylko zabezpieczaniem siebie przed zgubnym wpływem za dużej ilości glukozy na organy wewnętrzne.
Diagnoza – Jest Pan chory. Ma Pan cukrzyce typu 2, ale na szczęście nie ma kwasicy ketonowej, więc nie musi Pan zostać w szpitalu. To zdanie śniło mi się wiele razy…
Czy nie mogłem wcześniej dowiedzieć się, że dojdzie do cukrzycy?????
Zastanawiamy się czasem jak wygląda naprawdę praca naszego organizmu w zakresie produkcji insuliny, wchłaniania glukozy, dlaczego te nasze pomiary glikemii bywają tak nieprzewidywalne i są okresy, kiedy mamy zupełnie niespodziewanie wysoki poziom glukozy a bywają tez takie, gdzie pomiar w normie jest dla nas zaskoczeniem, bo przecież jedzenie nie było aż tak dietetyczne…
Wyobraźmy sobie, że jedna mała kropelka insuliny obniża poziom glukozy o 30mg/dl. Przyjmuje się, że poziom insuliny na czczo (tak można to zbadać… i tak wiem, takich badań się raczej nie wykonuje…) powinien być jednocyfrowy. Norma jest szeroka, bo sięga ponad 20 jednostek. Jeśli przyjmiemy, że nasz organizm musi wyprodukować więcej insuliny, aby utrzymać poziom glukozy w normie to tutaj pojawia się pytanie. Czy to jest ten moment, w którym już wiemy, że jesteśmy np. w drodze do cukrzycy typu 2?
Co stanie się, jeśli dotrzemy do pewnej górnej granicy, ponad którą i tak nie dochodzi do poprawnego dostarczenia glukozy do komórek? Mamy do czynienia z produkcją insuliny w nadmiarze po to, aby wykonać podstawową dla naszego organizmu czynność polegającą na zaopatrzeniu komórek w glukozę. Bez glukozy nie ma życia, czyli jeśli ten proces jest niepoprawny, nasza waga jest duża to zaczynamy wkraczać w sytuację, kiedy komórki pozostają niezaopatrzone.
Warto tutaj pamiętać, że insulina jest hormonem regulującym metabolizm węglowodanów i białek. Jest hormonem anabolicznym, czyli wzrost jej poziomu ustawia jakby komórki w zaopatrzenie a nie oddawanie. Można stwierdzić, że wyższy poziom insuliny będzie wpływał na to, że nie panujemy nad wzrostem wagi i w tym okresie właściwie jedyne, co pamiętam to fakt, że zajadałem stres i dobre jedzonko było właściwie największą nagrodą, która mnie zadowalała. Pamiętam też, że wtedy jedzenie nakręcało jedzenie. Nie można natomiast powiedzieć, że ten nadmiar jedzenia przekładał się na podniesiony poziom energii a raczej na wysoki poziom „nie chce mi się, nie mam siły”. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli organizm musi produkować więcej insuliny i proces dostarczania glukozy jest upośledzony to komórki raczej nie dysponują zapasami, które umożliwiają takie wykorzystanie energii. Organizm rośnie, spożywane jedzenie nie wspiera odczucia energii i siły (po jedzeniu idziemy spać zamiast skakać). Jeśli rozwój takiej sytuacji wpływa blokująco na komunikację insuliny z komórkami to można przyjąć, że ta blokada jest coraz większa. Dochodzi do sytuacji, w której organizm uruchamia źródła energii zapasowej myśląc, że jest za mało glukozy, podczas gdy de facto jest jej za dużo, ale przewodnik i łącznik, jakim jest insulina ma kłopot z dodarciem w odpowiednie miejsce. Lawina, którą opisuję to różnica pomiędzy wysoką insuliną i glukozą jeszcze w normie lub lekko ponad a glukozą całkowicie poza normą. Patrząc na taki mechanizm zastanawiam się czy nie można stwierdzić, że cukrzyca typu 2 zaczyna się w momencie, kiedy nasz organizm produkuje coraz więcej insuliny, aby wykonać podstawowe czynności.
Myśląc w ten sposób wiem, że swoją cukrzycę zacząłem na ok. 7 lat przed zdiagnozowaniem. Oczywiście można powiedzieć, że cukrzyca to glukoza poza normą i kilka innych objawów, które mogą wpływać na uszkodzenie organów. Patrząc na to jak dochodzi do tego momentu droga do cukrzycy zaczyna się dużo wcześniej. Skupiając się na danych statystycznych o ilości Polaków mających problem z nietolerancję glukozy (wskazuje się na min. 17% dorosłej populacji) myślę, że w grupie ryzyka znajduje się 3krotnie więcej ludzi niż obecnie zdiagnozowanych.
Jeśli mechanizm rozwijający cukrzycę typu 2 polega na tym, co opisałem powyżej to naturalnie mechanizm zwalczania tej blokady powinien przebiegać odwrotnie. W takim toku rozumowania walka z cukrzycą powinna polegać na prowadzeniu do takiej sytuacji, w której organizm potrzebuje coraz mniej insuliny do poprawnego odżywienia komórek. Jeśli przez lata przed diagnozą moja waga rosła wzbogacając mój organizm o wewnątrzotrzewnową tkankę tłuszczową, która zmusiła trzustkę do wzmożonej pracy a ta i tak okazała się za mała to moje działanie powinno opierać się o system żywienia, który będzie działał dokładnie odwrotnie.
W tym momencie unikanie stymulacji trzustki przez unikanie węglowodanów zupełnie w ten proces się nie wpisuje, bo obniżenie poziomu glukozy w takiej sytuacji nie jest wynikiem poprawienia wrażliwości insulinowej. Można wyciągnąć wniosek, że takie obniżenie poziomu glukozy nie jest poprawą stanu chorego. Jako poprawę stanu chorego uważam lepszą reakcję organizmu na x wymienników węglowodanowych niż wcześniej. Utrzymanie glukozy w normie z pominięciem tego czynnika jest tylko zabezpieczaniem siebie przed zgubnym wpływem za dużej ilości glukozy na organy wewnętrzne.
Aplikacja dla Diabetyków: kliknij w logo
Posiłki dla Diabetyków: kliknij w logo
Grupa dyskusyjna: kliknij w logo